Dziennik Miotu - Miot I

16.01.2023
Spodziewaliśmy się szybkiego i łatwego porodu, ale niestety akcja porodowa sie nie rozpoczęła. Szybki transport do niezawodnego dr Rafała Nojszewskiego z Otwocka i szybkie cięcie. Na świat przyszło 9 małych zdrowuych mokrych chomików, i 2 martwe, które obumarły już jakiś czas temu i były w fazie rozkładu. Nie było szans na poród naturalny w takeij sytuacji. Badania tkanek nie wykazały żadnych patogenów, więc nie trzeba było się martwić o pozostałe maluchy.
Waga zróżnicowana, od 328g waniliowej suczki, do 602g błękitnego samca. Po cesrace, jak zwykle, jest jazda bez trzymanki. Matka która zasnęła w lecznicy, budzi się z bolącą raną, zamglona anestetykami, a obok stado "obcych". Oczywiście najpierw nie uwierzyła że to jej. negocjacje trwały 2 dni, podczas których ściągaliśmy jej siarę z sutków i przy pomocy sondy podawaliśmy szczeniakom. Na szczęście mleka miała pełno, więc przynajmniej 4 posiłki maluchy dostały z przeciwciałami. To ważna rzecz, bo siara odpowiada nie tylko za odporność przez pierwsze tygodnie, ale również za prawidłowy rozwój układu pokarmowego. Potem już pojedyncze próby przystawiania do mamy - oczywiście na sofie, bo Natka z godnością odmówiła wejścia do legowiska w młodymi. W nosie miała też pielęgnację, a więc to my, co godzina, po nakarmieniu, masowaliśmy brzuszki żeby dzieciaki się załatwiły.
Po dwóch dniach sytuacja zaczęła się normować, z tym że z powodu antybiotyków, Natka odmówiła jedzenia normalnego posiłku, czyli mięsa. Kreatywność kuchenna zaskoczyła nawet mnie samą, ale skonczyło się prozaicznie - jadła suchą karmę. Trudno, ważne że coś jadła.Teraz dbamy żeby nie miała zastojów mleka, codziennie kontrolujemy wagę szczeniaków, czy zdrowo rosną, dostawiamy do większych sutków mniejsze szczeniaki. No i nastawiamy prania :)




23.01.2023
I tak, zupełnie niespodziewanie, maluchy skończyły dziś pierwszy tydzień życia. Powoli, zaczynają się rysować cechy charakterystyczne. Błękitny chłopak drzemki zazwyczaj zażywa w odosobnieniu, choć tu na zdjęciu akurat w towarzystwie. Zielony, zazwyczaj odnajduje się pod drybedem, tu po tym jak prawie schodzę na zawał. Różowa już dwa razy zaliczyła gigant - wyszła sobie z legowiska, jeszcze nie ogarnęła wszystkich wymiarów. Zapobiegliwie przy wyjściu leży również drybed, więc miała miękkie lądowanie. Lawendowy samiec ciężko znosi braki w dostawie mleka, protesty są trudne do zignorowania, zazwyczaj kończy się tym, że biegnę z butelką. Waniliowa to cwaniara, wciśnie się zawsze bokiem i znajdzie jakiś wolny, albo i zajęty kran, jak na małą Iskierkę, radzi sobie znakomicie, podejrzewam że za kilka tyg będzie tu hersztem. Natka za to, po entuzjastycznej zapowiedzi że wróciła do mięsa, ponownie wróciła na suchą karmę. Mięso jest poddawane próbie zakopania lub wręcz odwrotnie - resuscytacji. Pompuje je nosem, jakby chciała przywrócić do życia. Na razie bezskutecznie, ale kto wie. Wyszła dziś pierwszy raz z legowiska w celu rekreacyjnym. Próbowała namówić babcię Patę do dzikiej zabawy i gonitwy po domu (a myślałam że wydorośleje dzięki dzieciom). Pata jednak bardziej jest zainteresowana jej miską z karmą, więc zabawy nie było, szwy też jeszcze na miejscu, więc dostała bana na zabawę. Ja, ponieważ w pierwszych dniach maluchy dostawały z moich rąk mleko z butelki, jestem teraz witana w legowisku równie entuzjastycznie jak mama. Gdy mnie wywąchają, pełzną na wyścigi i pakują się na kolana. Empirycznie więc stwierdzam potrzebę przycinania pazurków, średnio co 3 dni.

25.02.2023
Mohito chyba ma jet lag, śpi gdy jest pora karmienia, probuje ssać gdy wszyscy śpia, więc przez ostatnią dobę przybrał mniej niż reszta, stąd akcja z butelką. Ważymy je codziennie o stałej porze żeby pilnować przyrostu wagi. Największe foki, czyli blue, zielony i granat odpychają mniejszych zawodników od kranu z mlekiem, wiec musimy o nie zadbać dostawiajac częściej. Ale w nocy moje rezerwy sie wyczerpały i zwyczajnie nie dałam rady, wiec nadrabiamy butelką. Po antybiotykowej biegunce nie ma śladu, w zasadzie po kupie nie ma śladu, bo Natka sprzata szybciej niż się zalatwiają. Specjalnie poluję żeby jakąś zobaczyć, na razie bez sukcesu. Poza tym, nuda, jak w polskim kinie, nic sie nie dzieje …













27.02.2023

Okres neonatalny trwa, maluchy mają czynny tylko smak ( ale co to za różnica przy monodiecie) i węch- ten za to w pełni. Wywąchuja mnie i Natke nawet przez sen. Oczy jeszcze zamkniete, uszy też, jedzą i śpia na zmianę. Ale robią to z taką gracją ze można oglądać godzinami.

Natka nadrabia zaległości z porodu, kipisz w każdym łóżku, wykopane doły pod każdym krzewem, ja tylko biegam z łopatą i zasypuję.
Szwy zdjełam sama, nie było szans żeby weszła do auta i zostawiła szczeniaki w domu. Młode przekraczają powoli swój pierwszy kilogram. Nie mogę sie doczekać momentu aż otworzą oczy.


29.02.2023

Od 2 dni wszystkie maluchy mają już powyżej 1 kg, w czołówce są blue, granatowy i zielony. Zaczynają otwierać oczy i coraz bardziej stabilnie poruszać się, choć chodzeniem jeszcze tego nazwać nie można. Obecnie są bezobsługowe. Przez nas, bo Natka odwala całą robotę. Sprząta tak namiętnie, że trudno przebywać w okolicy jej dyszącego pyska, ale trudno się dziwić, gdy ktoś wypija takie ilości moczu. Ma też popękaną od mocznika śluzówkę na wargach, ale na to nic nie poradzę, musimy poczekać aż przestanie sprzątać. Ja tylko pilnuję że by najmniejsze na pewno dopchały się do dystrybutora mleka i nastawiam nieustające prania drybedów.

Natka zaliczyła też dziś pierwszy spacer poza posesję. Co prawda po 200 metrach, początkowy entuzjazm zastąpiła refleksja, że dzieci zostały bez opieki, i nastąpiła zmiana wektora kierunku spaceru w locie :)

Iita skończyła ruję, czekamy teraz aż Pata się z nią upora, to trochę odetchnę. Odpadnie całodobowe wycieranie posadzek i pilnowanie żeby nie przybłąkał się żaden "przypadkowy" samiec do ogrodu, gdy wychodzą na toaletę. Jak tylko ten krwawy rytuał się skończy, odbierzemy Juniora z przechowalni u braci, więc zapewne będziemy mieć inne rozrywki.

01.02.2023
Młode foki zaliczyły dziś swoje pierwsze odrobaczanie, razem z nimi reszta dorosłych. Nadal są bardzo grzeczne i bezproblemowe. Ja za to zaliczyłam dzis dzien jak scenariusz do filmu z Jasiem Fasola. Na wszelki wypadek nie wychodze juz z domu, siedzę i daję się lizać maluchom.

04.02.2023

Dzien świra. Natka nie pozwalala maluchom wychodzić z kojca. Rano najpierw wpychała je nosem z powrotem do legowiska, potem położyła się w wyjściu, a na końcu próbowała zębami przenosić je na miejsce zesłania. Dopiero wieczorem odpuściła i już tylko piszczała smutnie, patrząc jak zwiedzają pokój. Juz myślałam ze wyjdą dopiero w dniu odbioru z nową rodziną.

W międzyczasie zgubiłam telefon, potem odzyskałam i ściągałam na spacerze z 12 letniej Paty samca mastifa, ktory postanowił czasowo przeprowadzic się pod naszą bramę i towarzyszyć jej w czasie cieczki . Miałam nadzieje ze juz po rui, ale Pata broniła sie jak mogła przed rozstaniem, chyba nadal jest na mnie obrażona.










05.02.2021
U nas nadal wesoło, nieustanna walka z Natka, żeby foki mogły wyjść. W nocy zmutowały w piranie, mają zęby i nie wahają sie ich używać przy ssaniu, wiec karmienie jest wyzwaniem. Piłuję pazurki ale też rosną jak szalone. Zaczynaja się bawić, łapać za uszy i odgryzać mi guziki. Pęcherze im urosły albo sklonowały, bo 2 zmiany drybedow na dobę schodzą. Swoje ciuchy piorę w nocy bo w ciągu dnia ledwo nadążamy z praniem dla maluchów. Rozstawie chyba sprzet oswietleniowy foto, bo północny pokój w zimie to jednak za ciemno do zdjęć. Aha, zielona foka przekroczyła wagę 2 kg.
Dziś wpadła też w odwiedziny moja przyjaciółka, którą psy znają i uwielbiają, Natka bardzo się ucieszyła, pozwoliła jej też pobawić się z dzieciakami, więc jest dobrze.
Młode zwiedzają coraz dalsze okolice, czyli tak maxymalnie metr od legowiska. Podłogę mamy w dość śliskiej terakocie, a ja zapomniałam wczesniej zamówić wykładziny. Przyjedzie dopiero we środę-czwartek, więc do tego czasu maluchy biegają po kocykach.